Artykuł Walentynkowa tarta z nutellą i serkiem ricotta pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Nie znoszę gotować i często zastanawiam się, czy kiedyś to się zmieni. Za to trochę lubię piec i ze względu na zbliżające się Walentynki (to już jutro!) postanowiłam coś stworzyć. Ale wiecie – nie chodzi mi o takie pieczenie z prawdziwego zdarzenia. Ucieranie jabłek, gniecenie ciasta czy przekładanie biszkoptów pięcioma warstwami kremu odpada. Ja lubię szybko i najprościej jak to tylko możliwe, dlatego kategoria „łatwe” na stronach z przepisami to jest moją ulubioną kategorią!
Dziś przychodzę do Was z tartą, którą w połowie wymyśliłam sama (jeeej!). W znalezionym przepisie zamieniłam ciasto z kilkunastu składników na gotowe ciasto francuskie, a zamiast roztopionej czekolady dodałam nutellę. I jestem dziś z siebie bardzo dumna! Choć na pierwszy rzut oka moja tarta może nie wygląda zachęcająco to smakuje naprawdę nieźle. Do połowy pusta blaszka i dokładki – to chyba o czymś świadczy, prawda? ;)
Poznajcie moją mega prostą tartę z nutellą, serkiem ricotta i ciastem francuskim!
» 2 szt. gotowego ciasta francuskiego
» małe opakowanie Nutelli
» 400g serka ricotta
» 2 jajka
» 130g cukru
» masło do wysmarowania foremki
» starta skórka z 1 cytryny
Serek ricotta wymieszaj w misce z cukrem. Zetrzyj skórkę z cytryny i dodaj żółtka z dwóch jaj. W oddzielnym naczyniu ubij pianę z dwóch białek i wymieszaj z serkiem i całą resztą
Foremkę wysmaruj masłem, by ciasto się nie przykleiło. Następnie wyłóż ją ciastem francuskim. Dokładnie wysmaruj spód i boki Nutellą według uznania. Wymieszany serek ricotte z resztą składników wylej na pierwszą warstwę.Wróć do Nutelli i nabierając ją na łyżeczkę, delikatnie wyłóż ją na warstwie z serkiem. Ale uważaj, bo mieszanka z serkiem jest dość płynna.
Z drugiego ciasta francuskiego wytnij serduszka specjalną foremką i rozmieść je tak, by przykryły poprzednie warstwy. Piecz przez 30 minut w 180 stopniach. I koniecznie daj potem znać, czy smakowało!
Następnym razem zamienię serek ricotta na mascaropne, bo mimo sporej ilości nutellli, wcale jej nie czuć. Dlatego jeśli masz ochotę eksperymentować to śmiało! Chętnie dowiem się, jak taka tarta smakuje z innym nadzieniem tego typu :)
Jeśli macie ochotę na inne łatwe przepisy to zerknijcie na: prosty przepis na ciasteczka dyniowe
Artykuł Walentynkowa tarta z nutellą i serkiem ricotta pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Artykuł Prosty przepis na ciasteczka dyniowe pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>» gotowe ciasto francuskie
» dżem dyniowy
1/ ciasto francuskie posmaruj dżemem
2/ zwiń je w rulon
3/ rulon pokrój na kawałki (jak bagietkę!)
4/ i upiecz!
Prościej chyba się nie da, chyba że kupimy gotowe :) Może nie wyglądają zbyt pięknie, może nie są fotogeniczne, ale smakują cholernie dobrze! To co, spróbujesz? Jeśli znacie inne proste przepisy tego typu to chętnie je poznam! :)
Artykuł Prosty przepis na ciasteczka dyniowe pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Artykuł Restaurant Week z łódzką Szpulką pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Gdy oznajmiłam chłopakowi, że wybieram się na Restaurant Week do Szpulki, usłyszałam: „a co ty tam zjesz?”. Bliscy znają mnie i mój gust kulinarny już na tyle dobrze, że wiedzą, jak ciężko znaleźć coś, co mi zasmakuje i coś, co odważę się spróbować. Bo nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile czasu zajęło mi spróbowanie i polubienie krewetek czy sushi. Do tego pierwszego nadal się nie przekonałam, ale sushi mogę jeść kilogramami, dlatego pluję sobie w brodę, że tyle czasu broniłam się przed próbowaniem nowości.
To już kolejna edycja Restaurant Week’u, w której udział biorą łódzkie knajpki, bary i restauracje. Choć nazwa festiwalu obijała mi się o uszy już od dłuższego czasu, dopiero w tym roku postanowiłam wziąć w nim udział. Wcześniej niechęć do testowania nowości sprawiała, że w kółko odwiedzałam te same restauracje, jedząc te same dania. Brzmi nudno, co nie? Ale udało mi się to zmienić i tym razem padło na Szpulkę, którą możecie odwiedzić w łódzkiej Manufakturze.
Na testowanie festiwalowego menu porwałam mamę – dobrego kompana do rozmów, zakupów i… jedzenia! Specjalnie nie sprawdzałyśmy wcześniej, co będziemy jadły, żeby mieć niespodziankę na miejscu. Miałyśmy to szczęście, że tego dnia było na tyle ciepło, by usiąść w ogródku. Kto by pomyślał, że w połowie października będzie taka pogoda!
Zachwycone klimatem miejsca i jedzeniem, które mocno napełniło nasze brzuchy, spędziłyśmy z mamą miły wieczór na plotkowaniu. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy, dlatego i Restaurant Week, i Szpulka spadły nam z nieba. Szczególnie, że już niedługo kolejne „małe” wakacje przede mną i nie będziemy widziały się chyba z miesiąc. Dziwnie tak, szczególnie, że jesteśmy do siebie przyzwyczajone i ostatnia taka długa rozłąka była ze sto lat temu. Dlatego: dzięki Szpulka!
Nie zdajecie sobie sprawy, jak się ucieszyłam, gdy na przystawkę była mieszanina tego, co lubię najbardziej – buraków i porzeczki. Zazwyczaj przerażona jestem takim łączeniem smaków. Lubię oddzielnie warzywa i owoce. Ale tym razem bardzo bym żałowała, gdybym oddała komuś moją porcję bez jej wcześniejszego spróbowania. Szczerze mówiąc, ten krem powinien na stałe zagościć w karcie Szpulki, ale nie jako przystawka, tylko jako zwykła zupa. Jest naprawdę sycący! I ten chips z jabłka – halo, halo, czy sprzedają go gdzieś w workach? Chętnie kupię! :)
Festiwalowe menu posiada dwa dania główne do wyboru. Szpulka wybrała i dopasowała je za nas i naprawdę zaplusowali – spring rollsy z krewetkami trafiły do mamy, a do mnie coś, co pochłonęłam bez wachania (zobacz zdjęcie niżej). Fajne jest to, że jedna z dwóch potraw jest w wersji wegańskiej, więc raczej każdy znajdzie coś dla siebie. Musicie przyznać, że te krewetki wyglądają smakowicie! Choć fotograf kulinarny ze mnie kiepski :)
No sami przyznajcie, że na talerzu nie ma nic, co mogłoby mi nie smakować. Uwielbiam kurczaka w każdej postaci, do tego ciemny sos z fondantem ziemniaczanym (kocham ziemniaki!) i puree z marchewki. Obiecałam mamie, że dam jej trochę spróbować mojego dania, ale było tak dobre, że zapomniałam się i zjadłam całość. Po tym daniu głównym i przystawce byłyśmy już mega pełne, a czekał na nas jeszcze deser, którego nie mogłam się doczekać.
Brownie ze słonym karmelem – mój numer jeden wśród dań festiwalowych w Szpulce. Wiadomo – czekolada! Kto nie kocha czekolady musi teraz opuścić mojego bloga! :D Wierz mi lub nie, ale nie ma lepszego ciasta niż brownie. Wędzonego dżemu próbowałam po raz pierwszy, ale idealnie pasował do całej reszty. Wstyd się przyznać, ale wzięłam dodatkową porcję na wynos. Nie oceniaj mnie! :)
A Ty byłeś w tym roku na festiwalu Restaurant Week w swoim mieście? Co jadłeś dobrego? A może akurat jesteś z Łodzi i możesz polecić mi inne knajpki z daniami, które konkretnie muszę spróbować? Koniecznie daj mi znać w komentarzu!
Artykuł Restaurant Week z łódzką Szpulką pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Artykuł Najlepsze świąteczne pierniczki pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>
PS. Mistrzem dekoracji pierniczków niestety nie jestem :(
Artykuł Najlepsze świąteczne pierniczki pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Artykuł Scaloppine po mojemu + pierwsze starcie z fotografią kulinarną pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>Wybrałam się na zakupy. Po drodze tysiące razy powtarzałam w głowie listę rzeczy do kupienia (przecież najlepsi kucharze nie chodzą z karteczkami do sklepu, bo wiedzą, dokładnie czego potrzebują), a mimo to wróciłam do domu bez brązowego ryżu, który razem z mięsem miał grać główną rolę. Zrzuciłam winę na wino, które siedziało mi tego dnia od rana w głowie. Jak wybrać najlepsze? Które będzie pasowało do mojego dania? Milion pytań siedziało w głowie, ale tym razem postawiłam na wytrawne białe I Heart Chardonnay z arometem limetki i cytryny i był to strzał w dziesiątkę! Dodatkowo mój wstęp do gotowania przedłużył się o godzinę, bo nie sądziłam, że fotografia kulinarna jest aż tak skomplikowana! Możecie mi wierzyć lub nie, ale w mojej głowie wyglądało to naprawdę fajnie: ja w fartuszku gotująca, robiąca sprawnie zdjęcia, popijająca ulubione czerwone wino i wrzucająca wszystko na bloga, gdzie czytelnicy będą zachwycać się moim daniem. A wyszło jak zwykle… Jakby tego było mało tak bardzo skupiona byłam na mięsie i winie, że zapomniałam ugotować brokuły! Zorientowałam się dopiero, gdy moje scaloppine znalazło się już na talerzu, dlatego brokuły na zdjęciach są surowe. A miało być tak pięknie!
Muszę się jednak Wam czymś pochwalić!
Mimo przeciwności losu mięsko było przepyszne! Oblizałam się ja i oblizała się mama, która pochwaliła córeczkę!
Jak przygotować?
• piersi kroimy na filety tak, by łącznie otrzymać cztery
• filety obtaczamy dokładnie w mące
• na patelni rozpuszczamy masło razem z kostką rosołową
• filety kładziemy na patelni i smażymy, pilnując, by nie zrobił się brązowy
• dolewamy wino, następnie mleko
• smażymy jeszcze przez chwilkę aż zrobi się sos
Artykuł Scaloppine po mojemu + pierwsze starcie z fotografią kulinarną pochodzi z serwisu Lifestyle blog by Fiorka.
]]>