O matko, właśnie sobie zdałam sprawę, że od mojego powrotu minęło już 7 dni, a ja czuję jakby to było wczoraj!
Zmiana czasu jeszcze daje się we znaki, a twarz powoli przestaje być czerwona od słońca. Planuję trochę pomęczyć Was fotorelacjami i ciekawostkami z Kuby,
ale jeszcze nigdy nie przywiozłam ze sobą takiej ogromnej ilości zdjęć. Teraz czeka mnie selekcja i mała obróbka, ale brak czasu robi swoje.
Dlatego pierwszym postem będą ulubieńcy z podróży – kosmetyki godne polecenia, przeczytane książki i okulary, które mogłabym nosić nawet w nocy.
1/ Suchy szampon – Aussie – Mega Instant
Przyznam szczerze, że do tej pory używałam szamponów tylko z firmy Batiste, ale w sklepie okazało się, że został tylko jeden z Aussie. Zaryzykowałam i kupiłam go, bo nie byłam pewna, czy będę jeszcze miała czas, by wstąpić do innego sklepu przed wyjazdem. Początkowo nie byłam zachwycona – mega słaby zapach produktu w porównaniu do konkurencji. Po pierwszym użyciu zmieniłam zdanie – włosy podniesione przy głowie na dłużej, trochę sztywne, ale to akurat mi nie przeszkadzało i nawet zapach zaraz po aplikacji szybko się ulotnił. Szampon kupiłam w wersji mini na podróż i wystarczył na 3 użycia.
*
2/ Suchy szampon – Batiste – Cherry
Ostatniego dnia przed wyjazdem udało mi się wstąpić do Rossmanna i finalnie również suchy szampon od Batiste znalazł się w mojej podręcznej kosmetyczce. Z wersją Cherry spotkałam się pierwszy raz i jest to zdecydowanie moja ulubiona wersja tego szamponu! Zapach jest nieziemski i utrzymuje się kilka godzin! Szampon wystarczył na 5 aplikacji – okazało się, że nie było potrzeby używać tego produktu na włosy tak dużo co szamponu Aussie. Produkt dobrze unosi włosy i je odświeża.
______
Wiadomo, nic nie zastąpi zwykłego mycia włosów, ale lot na Kubę trwa około 11 godzin. Gdy tylko dotarła do mnie ta informacja, na mojej liście rzeczy do kupienia od razu znalazł się suchy szampon. Poza samym lotem, człowiek siedzi 2-3 godziny na lotnisku, a potem jeszcze godzina zanim znajdzie się w hotelu, więc nie ma opcji, żeby włosy pozostały świeże.
3/ Balsam – Lancome – La vie est belle
O miniaturce tego balsamu pisałam już rok temu również w poście o ulubieńcach. My, śmieciarze, mamy to do siebie, że gromadzimy różne fajne rzeczy, bo „kiedyś na pewno się przydadzą” i właśnie ten balsam ukryty był na dnie pudełka z kosmetykami. Sprytne go ukryłam właśnie na taką okazję jak podróż, bo jego rozmiar jest idealny do samolotu. Balsam okazał się niesamowicie wydajny i wystarczył mi na całe 12 dni.
4/ Myjący żel do rąk – Venus
Żel kupiony na wszelki wypadek i korzystałam z niego raptem dwa razy, ale zdążyłam sobie wyrobić opinię. Nie wysusza, nie pozostawia zapachu i szybko się wchłania. Nie wierzę w to zabijanie bakterii, szczególnie, że nie trzeba użyć wody, ale produkt przydał się w sytuacji awaryjnej.
5/ Pomadka ochronna – Nivea
Moje nowe odkrycie, ale najmniej polecane z grupy kosmetyków z dzisiejszego posta. Pomadka ochronna do ust, która co prawda nawilża, ale nie zauważyłam dodatkowych właściwości ochronnych (a może aż tak dobrze chroniła? :D). Ma przyjemny zapach, jest bezbarwna i nie zostawia żadnego osadu. Jest trochę lepiąca jak inne pomadki ochronne, ale myślę, że dam jej jeszcze jedną szansę.
6/ Chłodzący żel po opalaniu – Eveline
Do firmy Eveline miałam ogromną niechęć po odżywce do paznokci 8w1, która niesamowicie zniszczyła mi płytkę. I pewnie na ten żel również bym się nie zdecydowała w sklepie, ale znalazł się w mojej kosmetyczce dzięki M. I wiesz co? Jest to zdecydowanie mój ulubiony kosmetyk z tego wyjazdu! Gdy już drugiego dnia się spiekłam, żel przyniósł mi ogromną ulgę. Chłodzi zaraz po nałożeniu na skórę, ma przyjemny zapach i jego jedynym minusem jest to, że na początku trochę się lepi. Później można spokojnie nakładać na niego ubrania. Do tej pory nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje.
Kolejne podróże tylko z tym żelem!
*
7/ Olejki arganowe – Indigo
Moi ulubieńcy, z którymi nie rozstaję się od dłuższego czasu i których zawsze polecam.
Wspominałam o nich również w poście o wakacyjnych ulubieńcach sprzed roku. Choć na samym początku zachwycałam się tym pomarańczowym, teraz wszędzie zabieram ze sobą ten różowy. Różnią się przede wszystkim tym, że ten różowy ma mnóstwo drobinek brokatu, dzięki czemu posmarowane olejkiem nogi przepięknie się błyszczą. Olejki wspaniale pachną, co czasem przyciąga w nasze okolice różne robaczki (jak ja nienawidzę robaków!), ale da się wytrzymać :) Gdy jestem na plaży, kilka kropel wsmarowuję również w moje rozjaśnione i wysuszone od słońca końcówki włosów. Oczywiście olejek wykorzystuję również przy sesjach fotograficznych, by nogi i ręce modelki wyglądały zdrowo.
Bardzo polecam!
8/ Harlan Coben – Już mnie nie oszukasz
Wstyd się przyznać, ale to dopiero pierwsza książka Cobena, którą udało mi się przeczytać. Tak, wiem, wszyscy kojarzą jego książki, ale ja nigdy nie umiałam się za nie zabrać.
Książkę pochłonęłam w sumie w 1,5 dnia. Od początku wciąga, zaczynasz czytać ją wszędzie i szukasz pretekstu, by tylko ją otworzyć. Świetna historia, po pewnym czasie trochę przewidywalna, ale mimo wszystko brniesz dalej. Sama końcówka zaskakuje. Główną bohaterkę lubiłam od początku, dlatego na końcu było mi dwa razy smutniej.
Bardzo się cieszę, że moją przyjaźń z Cobenem rozpoczęłam od tej książki, bo chcę więcej, więcej, więcej. Już w Biedronce udało mi się wypatrzeć jego kolejne powieści, więc zacieram dłonie i czekam na przypływ gotówki.
*
9/ M.L. Stedman – Światło między oceanami
Filmową adaptację książki chciałam obejrzeć już dawno, wiec niesamowicie się ucieszyłam, gdy w moje ręce najpierw wpadła książka! Jestem fanką kolejności czytanie i oglądanie, a nie na odwrót.
Kolejna powieść przeczytana w dwa dni. Historia trochę „rozlana”, sporo opisów miejsc i krajobrazów, przez które chciałoby się przeskoczyć dalej. Główny bohater wydawał mi się trochę mdły, ale jego żonę polubiłam od razu i czytanie o jej złych decyzjach i braku szczęścia było jeszcze bardziej wciągające. Aż się popłakałam na końcu! Książka raczej dla kobiet, faceci sięgną po nią tylko po to, by obejrzeć okładkę :)
10/ Okulary – PaczePacze
Na sam koniec zostawiłam swoich modowych ulubieńców – okulary!
Większość kobiet kolekcjonuje buty, torebki, sukienki i tym podobne. Ja całe życie zbierałam pocztówki, aż w końcu złapała mnie mania na okulary. Im większe i bardziej kolorowe, tym lepiej! Obecnie w mojej kolekcji jest dokładnie 27 par (kiedyś pokażę Wam wszystkie), z czego 16 sztuk od PaczePacze.
Na zdjęciu przedstawiam Wam moich pięciu ulubieńców. Czarne klasyczne towarzyszą mi najczęściej, bo pasują do wszystkiego. Błękitne dostałam od Sióstr ADiHD i nie sądziłam, że kiedykolwiek odważę się pokazać w takim kolorze, ale teraz są moim oczkiem w głowie. Czarne okulary z jasnymi różowymi szkłami zawsze mam w torebce „na czarną słoneczną godzinę”. A pozostałe dwie pary – te z różowymi lustrami – pochodzą z najnowszej kolekcji PaczePacze i gdy tylko zobaczyłam je na ich instagramowym profilu 4 dni przed wylotem na Kubę, wiedziałam, ze muszę je mieć!
Ulubieńców z podróży było jeszcze kilku, ale nie na tyle dobrych, by Wam je przedstawiać. Niedługo na blogu pojawi się również fotorelacja z cudownej Kuby.
Wspaniałego! dnia!
11 komentarzy
anna
25 marca 2017 at 08:58przepiękne zdjęcia! Urzekł mnie Twój blog – jest taki przejrzysty i czytelny. Kto wykonał Ci tak ładny szablon? Czy ta osoba przyjmuje zamówienia?
Buziak!
TheFiorka
30 marca 2017 at 10:22Hej Ania! Szablon kupiłam gdzieś w internecie, ale to było dwa lata temu chyba i teraz totalnie nie pamiętam co, gdzie, jak i kto :(
Mona
26 marca 2017 at 17:06Kurczę jak ładnie wszystko się prezentuje na tle bezgranicznie niebieskiej wody i białego piasku! :D Co do kosmetyków nie znam żadnego, książek też nie (serio!), ale zapamiętam o nich jak przyjdzie kiedyś mi wyjechać gdzieś dalej niż Mazury :D A nawet i tam się pewnie przydadzą ^^ Okulary genialne! *__*
cfarm
4 kwietnia 2017 at 13:21Ten lazur odwraca uwagę od produktów :) rozmarzyłam się…. co do suchych szamponów, to faktycznie raczej opcja dla ‚nie-mających-wyjścia’ :) Ciekawe co mają w składzie ….brrr
TheFiorka
4 kwietnia 2017 at 13:34Należę do tych, którzy nie czytają składów, więc śpię spokojnie :p
Magdalena Data-Urban
4 kwietnia 2017 at 16:33Skłaniam się do kupna olejków z Indigo – dobrze, że czytając sobie o tym przypomniałam.
Piękne paznokcie <3 :)
Pozdrawiam
http:krzykliwamaruda.pl
Karolina Niedziela - Kasiarz
4 kwietnia 2017 at 20:51Już oglądam okulary. Nie mam dużo ale nie obrazę się jak będę mieć. Okulary i czapki/kapelusze!
Natalia
12 kwietnia 2017 at 18:43Chętnie przetestuję te produkty. Chętnie przeczytam te książki.
Justyna
8 maja 2017 at 15:24Piękne zdjęcia
Pokularna
8 maja 2017 at 16:14W takich momentach zazdroszczę możliwości noszenia okularów przeciwsłonecznych :D Ja soczewek nie noszę a przy wadzie -6 muszę mieć ciągle moje pingle na nosie :D
Suche szampony również lubię- znam tylko ten z Batiste i muszę wypróbować pierwszy szampon :)
Secret Beauty
9 maja 2017 at 08:54świetne okulary! uwielbiam miniaturki na wyjazdy