Odkąd pierwszy raz do ręki wzięłam aparat minęło już prawie 10 lat. Szmat czasu, co? Na początku zaczęło się od robienia zdjęć samej sobie starym telefonem (w moim słowniku nie było jeszcze słowa „selfie”), potem w moje ręce wpadł zwykły kompakt, którego szybko wymieniłam na pierwszą w życiu lustrzankę. I to chyba wtedy tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że chciałabym w przyszłości stać za obiektywem, zamiast siedzieć w biurze. No i chciałabym robić to naprawdę dobrze. Robić zdjęcia, nie stać.
Teraz po tych 10 latach od rozpoczęcia przygody z fotografowaniem i 8 latach z lustrzanką w ręce cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. Z dobrym sprzętem, z głową pełną pomysłów na kolejne sesje, z ludźmi, z którymi współpraca jest samą przyjemnością. I z listą rzeczy, które chciałabym wiedzieć o byciu fotografem, zanim zaczęłam przygodę z samą fotografią. Bo to nie jest takie kolorowe, jak może się wydawać!
Czego nikt mi nie powiedział o byciu fotografem?
1. Będziesz przedzierać się przez chaszcze w poszukiwaniu idealnego miejsca
Nie żartuję. Czasem może okazać się, że wysokie krzaczory i pokrzywy to najprzyjemniejsza droga do tego konkretnego miejsca. Ta gorsza to robaki, a takie drogi sobie odpuszczamy. Ja osobiście złoszczę się, marudzę i krzywię, gdy nie mogę znaleźć dobrej lokalizacji i coś nie idzie po mojej myśli, dlatego przed sesją lubię wiedzieć, jak dokładnie wygląda otoczenie, w którym będziemy pracować. Kiedyś wydawało mi się, że wystarczy trochę trawy i drzewo, by zapełnić kartę zdjęciami. A teraz? Teraz drzewo może mieć nieodpowiedni kolor pnia i trzeba szukać innego.
2. Wszyscy chcą rabat, po znajomości i TFP
Wtedy aż chciałoby się odpowiedzieć: może Ty po znajomości zapłacisz mi trochę więcej, co? Przyznaję, że nie umiem odmawiać i przez dłuższy czas dawałam się wykorzystywać. Bo głupio odmówić, bo koleżanka z osiedla, bo nie wypada. Mimo tego, że do tej pory zdarzy mi się iść z koleżanką na darmową sesję, dam Ci dobrą radę: NIE DAJ SIĘ WYKORZYSTYWAĆ! Początkujące modelki i modele, ciotka z Krakowa czy inne osoby, które nie mają z fotografią do czynienia lub dopiero ją poznają, nie zdają sobie sprawy z takich rzeczy jak zużywanie i starzenie się aparatu i komputera czy ilość czasu przeznaczonego nie tylko na zrobienie zdjęć, ale również ich zgranie i obróbkę. O kosztach takich jak dojazd i czas, w którym nie zrobi się już nic innego, też nie myślą. Jeśli jesteś pewien swoich umiejętności – ceń się!
3. Photoshop to najlepszy przyjaciel fotografa
I nie słuchaj tych, którzy w to wątpią. Mnie ten program nie raz uratował zdjęcia, które spisałam na straty. Teraz dobrze znam swój aparat i raczej nic mnie nie zaskakuje, gdy w domu zgrywam zdjęcia. Kiedyś było inaczej. Przysłona, czas i czułość były dla mnie czarną magią. Niby wiedziałam, o co chodzi, ale idąc na sesję bałam się zaryzykować i fotografować na swoich ustawieniach. Nikomu tak nie ufałam jak trybowi automatycznemu. Ale jak to z nim bywa – robił, co chciał i co drugie zdjęcie nadawało się do kosza. Dzięki niewielkiej (wtedy) znajomości photoshopa mogłam uratować niektóre zdjęcia, z których do tej pory jestem dumna.
4. Jeden termin pasujący pięciu osobom? Oj, będzie ciężko!
Nie ma nic trudniejszego niż dogadanie się na konkretny dzień, gdy udział w sesji biorą więcej niż dwie osoby. Wiadomo – ludzie pracują, uczą się, zajmują się dziećmi i tak dalej, dlatego jeśli modelka pracuje na drugą zmianę, wizażystka ma zlecenia komercyjne, a stylistka osiem godzin spędza w biurze, ciężko jest zebrać wszystkich do kupy. Ale dla chcącego nie ma nic trudnego! Na sesję z Mają i koniem wybierałam się pewnie z miesiąc. Najpierw Maja była na wakacjach, potem ja, następnie koń był zajęty, ale się udało.
5. Brak wiary w siebie może dopaść każdego
Idziesz na sesję, w głowie pełno pomysłów co do ujęć, modelka pomalowana, uczesana i ubrana, zaczynacie pracować, ale czujesz, że coś jest nie tak. Gdy modelka się przebiera, przeglądasz zdjęcia na aparacie i nie ma ani jednego, z którego jesteś dumna. Do końca sesji „odwalasz” swoją robotę bez większego entuzjazmu, bo to chyba nie Twój dzień i brak weny. Zdjęcia pójdą do kosza, co? Niekoniecznie! Miałam taką sytuację już parę razy, że wracałam do domu z przekonaniem, że sesję trzeba będzie powtórzyć, bo szło nie po mojej myśli. Odpalałam komputer, zgrywałam ostatnią sesję, a tu niespodzianka – co prawda, zdjęcia nie były takie, jak sobie zaplanowałam, ale zawsze dało się z nich coś wyciągnąć i to niekoniecznie na siłę! Ta czerwona sukienka i różowe usta, których połączenia nie byłam pewna, finalnie świetnie się uzupełniały. Brak wiary w siebie spotyka mnie bardzo często, ale komentarze ludzi dookoła po publikacji efektów sesji sprawiają, że chce mi się działać dalej!
6. Wizażyści, fryzjerzy, styliści poszukiwani od zaraz!
Może nie uwierzysz, ale naprawdę ciężko jest znaleźć ludzi znających się na tym, co robią. Byłam wielką szczęściarą, że parę lat temu udało mi się trafić na Beatę, z którą współpracuję do dziś. Obie mamy podobne wizje, co do zdjęć i wyglądu modelki, a jak nie to potrafimy iść na kompromis. Jestem niesamowicie zadowolona z tego, co Beata robi z moimi modelkami, a jej chyba podobają się późniejsze efekty (przynajmniej do tej pory nie narzekała :)). Ludzi, którzy chcą być wizażystami, fryzjerami i stylistami jest mnóstwo dookoła. Problemem jest to, że połowa z nich nie wie, co czyni i częściej krzywdzi modelkę niż jej pomaga.
7. Nie zawsze uroda idzie w parze z fotogenicznością
Czasem zdarza się tak, że przepiękna dziewczyna na zdjęciach wychodzi nieciekawie i niekorzystnie, a brzydula, która na pierwszy rzut oka nie ma w sobie nic interesującego, potrafi zaczarować pozą czy spojrzeniem. Te drugie to właśnie te, o których mówi się, że mają to coś. Zwróć uwagę, że większość światowych modelek to tak naprawdę paskudy, których kopie mijamy codziennie na ulicy i nie zwracamy na nie uwagi.
8. Jakość nie wymaga pieniędzy, tylko kreatywności
Do niedawna uważałam, że bez drogiego sprzętu nie ma szans na dobre zdjęcie; że zawsze tej fotce będzie czegoś brakowało. Dziś dzięki najbardziej kreatywnej osobie na świecie, czyli mojej mamie, uważam inaczej. Jeśli ma się świeży, dobry i dopracowany pomysł oraz odpowiednich ludzi dookoła, zdjęcie możesz zrobić nawet telefonem, a będzie świetne. Szukaj, podglądaj, inspiruj się i działaj.
9. Zima to martwy okres dla fanów plenerów
No bo ile możesz zrobić sesji w śniegu? Jestem ogromną fanką plenerów, co widać po moim portfolio, w którym jest jedna sesja studyjna. Gdy przychodzi szara jesień, a po niej długa zima, robię sobie wolne. Bo po pierwsze: zimno, szaro i kapie z nosa. Po drugie: ciężko znaleźć modelkę, która zechce pozować bez kurtki, bo Ty akurat masz taką wizję. I po trzecie: wychodzą nowe sezony ulubionych seriali i zbliża się sesja na uczelni.
10. Ludzie są niecierpliwi
Szczególnie Ci, którzy za zdjęcia nie płacą. Siedem na dziesięć sesji kończy się tym, że wracam do domu, zgrywam zdjęcia, a już dostaję smsa, czy wyślę jakieś obrobione lub nieobrobione do podglądu. Z jednej strony się nie dziwię, bo sama chciałabym mieć wszystko na teraz, zaraz i już, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że ludzie mają swoje życie, muszą czasem na spokojnie zrobić kupę, obejrzeć serial czy poczytać książkę.
11. Dbaj o kręgosłup
Siedź prosto, nie garb się, nie obciążaj go. Bo w przeciwnym razie na sesji będzie dawał o sobie znać dwa razy częściej niż powinien. Targanie sprzętu na sesję robi swoje, a potem dochodzi jeszcze parę godzin z ciężkim aparatem w ręce.
12. Posiadanie aparatu nie jest przepustką do dopisania „photography” na facebooku
Bardzo długo chciałam założyć własnego fanpage’a. Zbierałam się, czekałam na odpowiedni moment, ale zawsze wydawało mi się, że nie mam wystarczająco dobrych zdjęć, by się nimi chwalić. W zamkniętych grupach brałam udział w dyskusjach na temat tego, czy osoba z aparatem powinna zakładać swoją stronę na facebooku i podpisywać się „Jola Garbata Photography” i wtedy byłam za. Dziś jestem przeciw. Jest mnóstwo stron, gdzie można publikować swoje zdjęcia będąc amatorem, np. photoblog, deviantart i tym podobne, a przez to, że teraz co druga osoba ma portfolio w postaci fanpage’a, bycie fotografem straciło na wartości. Ja już posiadam fanpage’a, ale blogowego. Wrzucam tam też swoje sesje, ale bronię się nogami i rękami przed dopisaniem „photography” na końcu nazwy.
13. Fotografem może być każdy
A przynajmniej tak uważa otoczenie. „Skoro kuzynka Asia ma aparat to po co wynajmować zawodowego fotografa na wesele? Przecież każdy robi identyczne zdjęcia, nie ma w tym nic trudnego!” :|
14. Miłe komentarze dają kopa do działania
I mnóstwo lajków też, nie oszukujmy się. Wiem po sobie, że gdy przynajmniej kilku osobom podobają się moje zdjęcia, chce mi się działać dalej. Nauczyłam się też komentować prace innych ludzi, jeśli coś przypadnie mi do gustu. Do czego namawiam i Was, bo wystarczy 30 sekund, by zachęcić kogoś do dalszej pracy!
Hej, fotografowie! Jesteście tu? Dajcie znać, co Wy chcielibyście wiedzieć na początku swojej przygody z fotografią.
24 komentarze
Seweryn Cieślik
26 marca 2016 at 13:47Ja bym chcial wiedziec jak pozbyc sie najgorszej choroby kazdego fotografa czyli syndromu GAS (Gear Acquisition Syndrome).
TheFiorka
26 marca 2016 at 16:40W Twoim przypadku chyba nie da się z tego wyleczyć! :D Mnie jeszcze to nie złapało, uff!
Seweryn Cieślik
26 marca 2016 at 16:59Tez Cie zlapalo tylko teraz troche potrwa az to zrozumiesz :) Mi zajelo ladne kilka lat ;)
STYLANN
26 marca 2016 at 15:46To robienie czegoś „po znajomości” to coś strasznego. Jako tako umiem się poruszać w gimpie, może nie jestem królową gimpa, ale jakoś sobie radzę. Kiedyś kolega poprosił, żebym do zdjęcia, które mi podesłał, dorobiła napis, że tego i tego dnia będzie mecz w kosza. Dodał „ty to umiesz, więc zajmie ci to chwilę”. Pomyślałam, że skoro jego zdaniem zajmie mi to chwilę, to nie oczekuje cudów. Poprawiłam więc trochę zdjęcie, dodałam tekst taki jaki chciał i parę minut później oddałam mu efekt pracy. I wtedy się dowiedziałam, że zupełnie nie o to mu chodziło. On chciał, żebym ze zwykłego zdjęcia z meczu zrobiła coś takiego: http://www.pzkosz.pl/internalfiles/fckfiles/image/graf/Streetball 2015 plakat.jpg
Wtedy uznałam, że choćby nie wiem co, nikt nie namówi mnie nigdy więcej na zrobienie czegoś po znajomości albo dlatego, że coś potrafię i „na pewno zrobię to bardzo szybko”.
TheFiorka
26 marca 2016 at 16:42Miałam podobną sytuację! Koleżanka wysłała mi zdjęcia różnej wielkości, które sama przycinała i chciała, żebym jej wszystkie wyrównała i tak dalej. Problemem było to, że większość zdjęć nie miała wiecej niż 300x400px, więc nie było z czego wycinać i zaczęła podważać moje umiejętności :D Nie ma co się przejmować!
Kamila Kołodziejczak
28 marca 2016 at 15:36Kiedyś chciałam być fotografem, ale ostatecznie po skończeniu szkoły handlowej wylądowałam na grafice komputerowej i znam sporo z tym problemów o których piszesz, ale najgorsze jest robienie zleceń po znajomości, prawie wszyscy od razu pytają zrobisz mi to taniej po znajomości… a dlaczego nikt po znajomości nie zapłaci więcej?
Justyna Wojnowska
29 marca 2016 at 00:39O tak. Znam malowanie obrazów po znajomości ;) Pod sporą ilością punktów też mogłabym się podpisać. Pozdrawiam i zapraszam na blog o malowaniu z odrobiną fotografii ;) http://sketchesoftravel.blogspot.com/
Socjopatka
29 marca 2016 at 18:55Co do punktu pierwszego to muszę się z tym zgodzić. Miałam kilka sesji zdjęciowych i ja jak i fotograf mieliśmy czasem nie lada wyzwanie. W środku lasu na polu zbóż, ale najgorsza była dla mnie sesja na opuszczonym skateparku, gdzie musiałam wbiegać na zepsutą rampę, bo nie było schodów. Masakra. Często nie tylko dla fotografa. :)
literattka
29 marca 2016 at 20:18Hah sama pamiętam czasy jak robiłam sobie zdjęcia a pojęcie selfie weszło kilka ładnych lat później:D Potem dorwałam małą cyfrówkę brata bo nic innego nie miałam i używałam jej aż matryca padła. :D Potem kupiłam dobie pierwszego canona 30d i zaczęło się poważniej. Choć jak patrzę na swoje zdjęcia z początkowego okresu to łapię się za głowę :) Dodaję Cię do obserwowanych! SUPER WPIS!
Agnieszka Ilnicka
31 marca 2016 at 10:16Najlepszy punkt 13 – jak on często działa! Po prostu posiadanie aparatu (zwłaszcza lustrzanki) od razu czyni kogoś super fotografem. Czyli jutro kupuję mikroskop i będę zawodowym naukowcem, super! :D
Agata Ciesielska
31 marca 2016 at 21:03Hehe, tylko że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że im bardziej zaawansowany sprzęt sobie kupią tym tak naprawdę trudniej im będzie zrobić dobre zdjęcie, a nie odwrotnie ;)
Ula Jaworska
31 marca 2016 at 13:19Podziwiam od zawsze tych, co potrafią robić piękne zdjęcia. Jestem typowym wzrokowcem ;)
Fajnie ujęłaś to zagadnienie w punktach. :)
Oszczednicka
31 marca 2016 at 16:11Punkt 2 to zmora wszystkich usługowych biznesów… Czy jak ktoś ma np. księgarnię to znajomi przychodzą do niego i chcą książki za darmo? (no dobra, pewnie pytają o „rabacik”)…
A jeśli chodzi o fotografię to co to za filozofia? Tak jak napisałaś w pkt 13 – każdy może cykać zdjęcia. Więc czemu „robisz wielkie halo” o kilka zdjęć :P a potem zdziwienie, że te zdjęcia jednak inaczej wyglądają… :)
TheFiorka
31 marca 2016 at 16:33Haha, to prawda! :D
Ewa Olborska
31 marca 2016 at 18:41W zeszłym miesiącu robiliśmy sobie z mężem sesję plenerową – nie pamiętam kiedy wcześniej chodziłam po takich „łąkach”… ;) Fajnie było. :)
Zuzanna Mann
31 marca 2016 at 20:19dobre rady dla początkujących, czy też planujących zajęcie się fotografią. podoba mi się Twoje podejście, skromność to fajna cecha, niezwykle rzadka dzisiaj — niemal każdy z aparatem jest gotowy dopisać sobie „fotografia” w nazwie fanpage’a, tak jak piszesz. a przecież z tego zupełnie nic nie wynika. Ty jednak w pełni zasługujesz i na stronę, i na hasło fotografia. :)
trzymaj tak dalej, wielu pięknych ujęć i sesji.
pozdrawiam.
zuzanna | http://www.zwidokiemnastol.pl
Agata Ciesielska
31 marca 2016 at 21:01Najbardziej niecierpliwi są ci, którzy nie płacą, albo płacą za mało za sesję ;) A ja bym jeszcze dopisała: nikt mi nie powiedział, że do pracy fotografa będę potrzebowała tetrowych pieluch, baniek mydlanych zawsze w torbie od aparatu i że niektórzy modele będą wypłacać premie w gałązkach i szyszkach znalezionych w lesie ;)
Magdalena Mizera
1 kwietnia 2016 at 09:56premie w szyszkach są najlepsze :D
Magdalena Mizera
1 kwietnia 2016 at 09:56Taaaak, zdecydowanie miłe komentarze dają kopa do działania ;)
I to prawda z tą fotogenicznością – nie należy oceniać nigdy po wyglądzie. Mialam już przed obiektywem mnóstwo osób, które nie były pięknościami a na zdjęciach wychodziły tak, że buzia się sama otwierała :)
TheFiorka
1 kwietnia 2016 at 10:24Ja do sesji teraz szukam tylko takich ludzi :) Dobrze mieć piękność, która świetnie zapozuje, ale trafia się to rzadko :)
Monika
1 maja 2016 at 14:32znalazłam Twojego bloga i stronę na facebooku przez przypadek z czego ogromnie się ciesze bo podobają mi sie bardzo Twoje prace :) Również robię zdjęcia ale nie jestem na takim etapie na jakim jesteś Ty. Tacy ludzie jak Ty i Twoje prace motywują bardzo do dalszego i większego działania! A w Twoim poście z wieloma rzeczami się zgadzam 100% towo :) Fajnie ze Ciebie znalazłam bo wiem ze będę tutaj zaglądać i w dalszym ciągu motywować sie :) Pozdrawiam Ciepło ! http://okiem-canona.blogspot.com/
Weronika Śmiecińska
8 maja 2016 at 19:47Świetny wpis! Z tymi komentarzami i lajkami to bardzo, bardzo się zgadzam :)
Marta Wilk
13 czerwca 2016 at 10:17100% racji!
Teresa M. Ebis
23 sierpnia 2016 at 09:38Super to opisałaś. Zdecydowanie się zgadzam z każdym słowem.
Szczególnie pkt. 2 i 10.
Miałam kiedyś koleżankę, jeszcze z czasów szkolnych. Jak teraz tą znajomość wspominam, to mam wrażenie, że spotykałyśmy się właściwie tylko po to bym robiła jej zdjęcia. Co gorsza, na fb i sympatię. Gdyby jeszcze chciała jakąś stronkę założyć, ale nie…
Oczywiście po każde sesji, jeszcze tego samego wieczoru telefon: A kiedy dostanę foteczki???
I raz się wkurzyłam i odmówiłam spotkania. Drugi raz. I… więcej się nie odezwała.
Miałam rację – chciała tylko zdjęć :P
Od tego momentu mam więcej czasu na ważniejsze rzeczy :)