Nie mogę przypomnieć sobie Twojego głosu i Twoich gestów. Twoje piegi pamiętam tylko ze zdjęć, a z mojej pamięci wypadło już zbyt dużo wspólnych żartów. Czasem mam wrażenie, że sobie Ciebie wymyśliłam, a mijają dopiero 4 lata odkąd ostatni raz Cię widziałam. Szmat czasu, co nie? Cholera, zdążyłam już zatęsknić… Słyszysz?!
Prawdopodobnie zastanawiasz się, co u mnie… Pewnie nie zdziwisz się, jeśli powiem Ci, że wcale się nie zmieniam. Nadal nie umiem gotować i piec, więc znając życie te czekoladowe ciasteczka znów bym przypaliła, tak jak kiedyś.
Nadal czytam mnóstwo książek i nałogowo kupuję lakiery do paznokci. Płaczę na komediach romantycznych i szybko niszczę buty. Nie rozstaję się ze słodyczami i zasypiam, wyobrażając sobie niemożliwe sytuacje. Wciąż uważam, że Simsy to najlepsza gra na świecie i najchętniej śpiewam włoskie piosenki o miłości.
Ale spójrz, ja tak naprawdę wcale się nie zmieniam.
Zmieniło się tylko moje życie od naszego ostatniego spotkania.
Studiuję, mam wspaniałego chłopaka i prowadzę bloga. Wyjeżdżam za granicę, robię mnóstwo zdjęć i staram się cieszyć z tego, co mam. Otaczają mnie tylko dobrzy ludzie, a tych trujących wyrzucam ze swojego życia. Mam marzenia i pracuję na ich realizację. A przede wszystkim pielęgnuję wspomnienia. Nasze wspólne również. Bo jakby to powiedzieć… One znaczą dla mnie naprawdę dużo.
Pamiętasz nasz wspólny Koniec Świata?
Mam nadzieję, że uśmiechasz się na myśl o nim, tak, jak ja to zrobiłam przed chwilą pod nosem. Nie wiem, co nam przyszło do głowy, żeby wsiadać wtedy do tego autobusu. Nie mam pojęcia, dlaczego przejechałyśmy bez pieniędzy te 30km. I naprawdę chciałabym wiedzieć, co podkusiło nas, żeby wysiadać z niego na jakiejś wiosce zabitej dechami. Ale znalazłyśmy swój Koniec Świata – 3 domy, dziurawa droga, mnóstwo komarów i pola dookoła. Bo widzisz, kochanie, nawet jeśli Koniec Świata, który znalazłyśmy, nie był wymarzonym Końcem dla Ciebie, dla mnie był idealny, bo znalazłam go z jedną z najważniejszych osób w moim życiu – z przyjacielem…
Hej, nie płacz! Przecież tyle jeszcze mamy wspomnień, o których możemy pogadać!
Pamiętasz, jak chowałyśmy się w windzie i straszyłyśmy ludzi?
Pamiętasz, jak chodziłyśmy po ulicy i wyobrażałyśmy sobie, że kręcimy teledysk?
Pamiętasz, jak wmawiałyśmy ludziom, że jesteśmy bliźniaczkami?
Pamiętasz, jak śpiewałyśmy piosenki Ich Troje przed lustrem?
Pamiętasz, jak spędziłyśmy całe wakacje na leżeniu na łóżku i oglądaniu seriali i były to najlepsze wakacje w życiu?
Mam tych wspomnień w swojej głowie jeszcze więcej, ale to na dłuższą rozmowę!
A pamiętasz jeszcze to niebieskie pudełko, które zakopałyśmy gdzieś pod blokiem?
Niestety od tamtej pory całe „pod blokiem” się zmieniło. Nie ma ulubionego murka, z którego parę razy udało mi się spaść. Nie ma wielkiego drzewa, na którego gałęzi się huśtałaś. I nawet ten stary chodnik wymienili na szarą kostkę brukową. Ale nadal w lecie wychodzę na balkon z nadzieją, że usłyszę głośne wołanie z dołu „Ka – ro – la!” i zobaczę Twoje rude włosy. Wciąż pewne piosenki kojarzą mi się tylko z Tobą. I w dalszym ciągu, gdy jadę windą, odwracam się i sprawdzam, czy aby na pewno Cię tam nie ma.
Bo to nie jest tak, że przyjaźń po śmierci się kończy. Czasem czas rozsypuje ją jak cukier na stole, a my musimy przejechać dłonią po blacie, by zebrać wszystko z powrotem w jedną kupkę. I oczywiście zachować pozytywne myślenie.
Ale kochanie, nie mogę obiecać Ci, że wspomnienia nie wyblakną. Nie przyrzekam, że zawsze będę myśleć pozytywnie i dam sobie ze wszystkim radę. Nie potrafię zapewnić Cię, że nie zawiodę.
Jedyne, co mogę Ci obiecać, to to, że będę szczęśliwa za nas dwie, a Ty musisz trzymać za mnie kciuki.
Do następnego razu!
Zapłakana i zasmarkana K.
PS. Nie jestem do końca pewna, czy zakopałyśmy cokolwiek. I czy aby na pewno jakieś niebieskie pudełko istniało. Przypomnisz mi?
35 komentarzy
Insomnia
12 lipca 2015 at 13:16Nie jestem pewna końca tej historii, ale mam nadzieję, że nikt nie umarł. Nie mniej jednak sprawiłaś, że łzy wzruszenia zaczęły mi się cisnąć do oczu. Niesamowite, jak słowo pisane może mieć na nas wpływ. Piękne. Idę napisać do mojej przyjaciółki sprzed kilku lat, która aktualnie spędza czas we Włoszech – taki zbieg okoliczności (śpiewanie włoskich piosenek). Zaś z Tą z czasów podstawówki i gimnazjum zawsze, kiedy się spontanicznie spotykamy raz do roku, gdy przyjeżdża na święta wspominamy zamierzchłe czasy i nasze wspólne historie. Lubię to. Ten sentyment nadal w sercu pozostaje, mimo że nie mamy już ze sobą stałego kontaktu, jak wtedy.
Insomnia
29 lipca 2015 at 01:04Hej, i jak Ci idzie próbowanie przegadania nocy z ukochanym? :)
TheFiorka
29 lipca 2015 at 15:23Gadamy, gadamy, ale nie tak jak kiedyś do rana… :)
Egotiste
12 lipca 2015 at 15:16Wzruszający tekst okraszony pięknymi zdjęciami. Tak jak i Karina mam nadzieję, że nikt nie umarł. A przyjaźń i to taka od dziecka to coś najpiękniejszego na świecie. Szkoda jednak, że czasem zanika przez nasze zaniedbanie…
A co do postcrossingu to wróciłam do niego po roku przerwy, ale właśnie losuję tylko 2 pocztówki na miesiąc, bo to zdecydowanie pochłania za dużo pieniędzy… Na szczęście mogę się wymieniać także w Polsce i każdy z moich znajomych wie, że je zbieram, więc mi przywozi lub wysyła ze swoich wycieczek i wakacji :)
TheFiorka
12 lipca 2015 at 17:12W tym wypadku nie chodzi o zaniedbanie :)
Egotiste
12 lipca 2015 at 17:23Widzę :) Stąd moje 2 zdanie w komentarzu
Katsuumi
12 lipca 2015 at 23:34Naprawdę się wzruszyłam. Czasami czułam, jakbym czytała to, co mi siedzi w głowie… :)
mrsfox
13 lipca 2015 at 19:39piękna przyjaźń:)
mrsfox
14 lipca 2015 at 13:03to są akurat zdjęcia z telefonu z filtrami vsco;)
a normalnie obrabiam poprzez tworzone przeze mnie operacje zawierające głównie zabawę z krzywymi, ekspozycją, nasyceniem
tutaj masz przykładowy efekt przed i po: http://mrsfox.pl/?p=4369
ale sama przecież pięknie obrabiasz zdjęcia:)
bobik
15 lipca 2015 at 16:19tyle pięknych przyjaźni jest uwięzionych w tej całej kołomyi braku czasu, że i mnie robi się smutno, kiedy pomyślę, ilu fajnych ludzi kiedyś znałam, a z którymi teraz w ogóle nie utrzymuję kontaktu. mam nadzieję, że o to chodzi w tym poście… buziaki!
grafitowy
16 lipca 2015 at 13:15Dziękuję Ci bardzo:) Wpis przypomniał mi dziecięce przyjaźnie :)
Egotiste
17 lipca 2015 at 20:23jakoś się tak nazbierało przez te 3 lata :D
Aleksandra Kazik
18 lipca 2015 at 12:40Piękna historia!
Zuzanna Aleksandra Manerowska
18 lipca 2015 at 23:40odpiszę tu(naprawdę ciężko się ogarnąć bez blogspota..) bo pewnie zauważysz. Dziękuję serdecznie za odpowiedz i tak jak wszyscy mentalnie „współczuję”,choć wiem,że to ci nic nie pomoże. Jedynie zdołuje bardziej. Nie martw się. Tych, których raz pokochaliśmy zostają już z nami na zawsze. Moja przyjaciółka była cudowna w dzieciństwie, bardzo bogata. Wyjeżdżała z rodzicami na wakacje na Hawaje, Do Francji itp. Nadal mają pieniądze na wszystko. Gdy byłyśmy małe zamiast tych wszystkich bogatych rozrywek wolałyśmy bawić się w ogrodzie robiąc mikstury z trawy i udając czarownice, Ona się zmieniła. Kocha”modę”. Wymieniła mnie na dziewczynę,ktora rownież kocha modę i jest pusta w środku. Trochę mi smutno,ale ona się zmieniła. Zmieniła się i odeszła, umarła w przenośni,ale czuję się tak samo jak ty. Mimo tego że moja koleżanka…przyjaciółka, żyje, ja mam wrażenie iż jej”dusza umarła”. Moda,uroda,seks,chłopcy. Powiedziała mi niedawno „musiałam ukrócić kilka przyjazni bo nie miałam czasu,inni to zrozumieli,ty najwidoczniej nie”. Okłamuje że musi się uczyć,a widzę jak wstawia zdjęcia z nową przyjaciółką. Czasem to trochę przykre. Nie załamuj się. Żyj po części dla niej a ona na pewno będzie z ciebie dumna.
pozdrawiam
http://www.japonskiwachlarz.blogspot.com
Ona
23 lipca 2015 at 22:54Przykre gdy nie ma przy nas już osoby, z którą łączyło nas tak wiele. Tyle wspólnych chwil, dobrych wspomnień, może czasami odrobinę gorsze dni, ale zawsze czuło się, że jest to ktoś ważny. To naprawdę niesamowite i ludzie którzy maja przy sobie kogoś takiego, są moim zdaniem szczęściarzami. Zawsze jest w nas jakaś pustka, gdy nie ma już tej osoby. I bardzo ciężko ją wypełnić. Jednak takie jest życie, spotykamy mnóstwo osób, niektórzy stają się bardzo ważni, jednak gdy już ich nie ma, my dalej musimy funkcjonować i sprawić aby być może ktoś patrzył na to wszystko z uśmiechem i był z nas dumny, z pewnością ktoś taki trzyma za nas kciuki. :) „Ktoś”, może to być chłopak, przyjaciółka, ktoś z rodziny, ktokolwiek, do kogo tylko się przywiążemy i będzie to dla nas osoba niezwykle ważna :)
Aleksandra K
3 sierpnia 2015 at 12:57Jakim aparatem wykonujesz fotografie? po drugie świetny post, bardzo bardzo wzruszajacy. Też mam kilka tego typu przyjaźni zakończonych przez tą czy tamtą stronę. Dopiero po czasie docenia się co było. Jak piszesz o śmierci przypomina mi się nie przyjaciel a w moim przypadku osoba z którą bardzo sie nie lubiłam dopiero gdy dowiedziałam sie o jej śmierci bardzo bolało, że nie pogodziłam się z nią i że wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Przychodzi czas kiedy pewnych rzeczy nie da się naprawić choćby nie wiem jak bardzo się chciało.
http://savemydayaleksandraklisko.blogspot.com
TheFiorka
3 sierpnia 2015 at 13:51Canon 6D + 50mm 1.4f :)
Ja powoli staram się doceniać ludzi, którzy są dookoła mnie, żebym potem nie żałowała, gdy ich kiedyś zabraknie.
bedekims.pl
12 sierpnia 2015 at 10:39Pięknie napisane. Wzruszyłam się. Ciężko teraz znaleźć prawdziwego przyjaciela. Smutna ta historia i mam nadzieję jak inni niżej, że wcale nie chodzi tu o śmierć.
messbyus
12 sierpnia 2015 at 13:07Piękna przyjaźń.. Piękny post a nic innego mi nie przychodzi do głowy by napisać. To teraz zapłakana wracam do pracy..
Pozdrawiam
Bambosza
14 września 2015 at 10:16Piękny tekst.
Z wiekiem dochodzę do wniosku, że najpiękniejsze przyjaźnie kończą się z błahych powodów, których się nie pamięta.
anetteheyho
14 września 2015 at 10:39Przypomniałaś mi rzeczy które robiłam z moimi przyjaciółkami. Jedną z nich było zakopanie figurki z liścikiem o naszej przyjaźni w dziurze pod korzeniami starego drzewa. Wciąż tam jest :)
Joanna M.P.
14 września 2015 at 12:14Piękne, choć tak smutne…
Gradowa
18 września 2015 at 13:00offtopic – masz przepiękny charakter pisma. ZAZDROSZCZĘ :)
TheFiorka
19 września 2015 at 21:10O matko, ostatnio taki komplement dostałam w podstawówce, gdy oddałam pani od przyrody kartkówkę, którą mogła rozczytać :D ale dziękuję! :*
Dola
16 listopada 2015 at 07:28Przez chwilę pomyślałam, że jestem u Rudej blog…
Paula | Rudej blog
16 listopada 2015 at 11:13Ja również.
TheFiorka
16 listopada 2015 at 11:27Dziwne, bo i szablon mamy inny i układ postów… :)
Nie mniej jednak przed sekundą weszłam pierwszy raz na Rudej blog i widzę, że chyba tylko kolor górnego menu mamy identyczny, więc nie wiem, skąd taka zmyłka :)
Paula | Rudej blog
20 listopada 2015 at 03:08Chodzi o tekst.
TheFiorka
20 listopada 2015 at 03:21Tekst jest w stu procentach moim pomysłem i mojego autorstwa.
Karolina
16 listopada 2015 at 07:30Szkoda, ze piekno tego wpisu naznaczone jest takim smutkiem…
Paula | Rudej blog
16 listopada 2015 at 11:10IDE POCZYTAC RESZTE.
Wiola Sowińska
16 listopada 2015 at 11:54Doskonale rozumiem, o czym piszesz. Sama jestem w podobnej sytuacji… Moja przyjaciólka mieszka na drugim końcu Polski i naprawdę rzadko się spotykamy. Tęsknię ogromnie… ;(
Poligon Domowy - Kaśka
16 listopada 2015 at 13:07pięknie napisane…
Mamine Skarby
16 listopada 2015 at 15:10Masz bardzo lekkie pióro. Czyta się z zapartym tchem.
To musiała być piękna przyjaźń…
Anna - Tajemnice Portmonetki
16 listopada 2015 at 20:48Piękne i smutne słowa.